Rozczarowujący nowy rozkład jazdy Nowy Sącz - Kraków [LIST]
Czytelnik
07 listopada 2016 | 21:09
Wejście nowego przewoźnika pozwalające na "nowe rozdanie", nowy, komfortowy tabor, a przede wszystkim skrócenie czasu przejazdu do 2 godzin 31 minut dają niepowtarzalną szansę, by przy planowaniu podróży z Nowego Sącza do Krakowa pociąg wreszcie zaczął być brany pod uwagę. Niestety, niekorzystne pory odjazdów nakazują obawiać się, że wejście nowych kursów może przejść bez echa.
Nie jest tajemnicą, że niemal od zawsze kolej z Nowego Sącza do Krakowa przegrywała walkę o klienta i podróżni na tej trasie preferowali autobusy.
Przejmujący od Przewozów Regionalnych obsługę linii Kraków-Tarnów nowy, samorządowy przewoźnik - Koleje Małopolskie - zaplanował od 11 grudnia uruchomienie dwóch przyspieszonych pociągów z Krakowa do Krynicy przez Nowy Sącz. Pociągi Kolei Małopolskich, choć autobusu nie przegonią, to zbliżając się czasem przejazdu, górując komfortem, z pewnością znalazłyby sporą grupę chętnych.
Niestety, istnieje obawa, że ze względu na skrajnie niekorzystne godziny odjazdów z Nowego Sącza pojawienie się nowego przewoźnika może zostać niezauważone.
Studenci nie jeżdżą tak wcześnie
Odjazd pierwszego z przyspieszonych pociągów z Nowego Sącza zaplanowano na godzinę. 4.05, czyli taką, kiedy 95 proc. potencjalnych pasażerów najzwyczajniej w świecie śpi. Ciężko też powiedzieć, komu odpowiada tak wczesna pora przyjazdu do Krakowa - godz. 6.57 (przy okazji uniemożliwiając zdążenie do pracy na godz. 7 pasażerom z Bochni czy Tarnowa).
Studenci, stanowiący największą potencjalną grupę chętnych, nie potrzebują jeździć tak wcześnie: autobusy jeszcze tak wcześnie nie kursują, gdyż nie ma popytu, a w pierwszymi kursami wyjeżdża z Nowego Sącza po kilka osób (głównie osoby dojeżdżające codziennie do pracy, które nie przeniosą się do pociągu).
Aby dowiedzieć się, jakie pory są najodpowiedniejsze, wystarczy przyjść na Dworzec Autobusowy w Nowym Sączu - autobusy zaczynają się zapełniać koło godz. 7, a najwięcej podróżnych wyjeżdża w godzinach 8-10. Drugi z Impulsów wyruszy z Nowego Sącza o godz. 5.33. Wieczorne połączenie zaplanowano na godz. 19.38 (obserwując zapełnienie autobusów, również wydaje mi się zbyt późna).
Kuracjusze wolą pospać dłużej
W drugą stronę nie jest lepiej. Połączenie przeznaczone, jak mniemam, dla turystów jadących w malownicze rejony Piwnicznej i Krynicy zaproponowano na godz. 5.44.
Można się domyślić, że kuracjusze będą woleli pospać jeszcze kilka godzin i pojechać do Krynicy którymkolwiek autobusem, których nie brakuje w bardziej korzystnych godzinach. Ogólnie rzec biorąc, od wielu lat zauważalna jest na rynku przewozów tendencja do spadku liczby podróży w godzinach wczesnoporannych, tj. od godz. 4 do 6.
Wątpliwości nie budzi jedynie godzina odjazdu popołudniowego pociągu z Krakowa do Nowego Sącza i Krynicy o godz. 16.44 - drogowa konkurencja staje wtedy w korkach.
Postulowałbym, aby poranne odjazdy z Nowego Sącza zaplanować na godzinę 6.30 i 9, po południu zaś o 17.30. W drugą stronę wyjazd pierwszego pociągu z Krakowa do Krynicy powinien odbywać się zdecydowanie później (ok. 9-10).
Brak popołudniowych pociągów z Nowego Sącza
Największe rozczarowanie budzi jednak likwidacja popołudniowych pociągów z Nowego Sącza do Krakowa. Obecnie takie pociągi są dwa - o godz. 14.41 i 17.31. W niedzielę o miejscu siedzącym można pomarzyć, a frekwencja jest tak duża, że od niedawna do kursu o 14.41 dokładany jest dodatkowy skład, gdyż podróżni nie mieścili się.
W nowym rozkładzie jazdy... nie będzie żadnego z tych dwóch połączeń. Mieszkańcom podtarnowskich miejscowości pozostanie pociąg przyjeżdżający do Krakowa o 23.30, co jest porą zdecydowanie zbyt późną.
Przypomnę, że wieczorne składy z Nowego Sącza do Krakowa wyruszają jeden za drugim, w 40-minutowym odstępie, po 13 godzinach (!) bez pociągu. Czy nie lepiej byłoby, gdyby zamiast godzin: 4.05, 5.30, 19.30, 20.10 zaoferowano stały czterogodzinny takt odjazdów - po godzinie 6, 10, 14 i 18?
Faktyczna likwidacja czeka również pociąg dowożący osoby do pracy i szkoły na godzinę 10. Wprawdzie nazwa pociągu w nowym rozkładzie jazdy pozostanie ta sama - "Jaworzyna", lecz po pierwsze, przyjedzie godzinę wcześniej niż obecnie, a co gorsze - nie zatrzyma się na dwóch trzecich dotychczasowych przystanków kolejowych.
Bilans zachęconych i zniechęconych
Wątpliwości nasuwa również analiza połączeń z Krakowa do Tarnowa. Ostatni przyspieszony pociąg wyruszy ze stolicy Małopolski o godz. 16.44, co zdaje się całkowicie ignorować fakt, że Kraków jest przecież "miastem korporacji" i dziesiątki tysięcy pracowników biurowych kończy pracę o godz. 17. Niestety, nie zaoferowano żadnego pociągu przyspieszonego po tej godzinie.
Podsumowując, obowiązujący od grudnia rozkład jazdy może budzić potężne wątpliwości i istnieje uzasadniona obawa, że rynek przewozów pojawienia się na Sądecczyźnie Kolei Małopolskich może nawet nie zauważyć. Na każdą jedną osobę zachęconą do kolei przypadnie dziesięć, które zostaną zniechęcone, gdyż likwiduje się sprawdzone połączenia i tworzy nowe, które niekoniecznie się muszą przyjąć.
Czytelnik (Imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,44425...-list.html