Pozostały mostki i przepusty
Pozostały mostki i przepusty
Tekst: J. Gajda
Tylko przez dwadzieścia siedem lat funkcjonowało kolejowe przejście graniczne w pobliżu podhalańskiego Chochołowa. Dziś mało kto nawet o tym pamięta. Przejście to związane było z linią prowadzącą z Nowego Targu przez Podczerwone do Suchej Góry (Sucha Hora), już po słowackiej stronie. Linia ta powstała jeszcze za panowania austriackiego cesarza Franciszka Józefa I z inicjatywy lokalnych towarzystw prywatnych. Uroczyście uruchomiono ją 1 lipca 1904 roku.
Początkowo ta 22-kilometrowa trasa oddała dość dużą rolę w lokalnym ruchu towarowym i pasażerskim. Dzięki niej można było spokojnie i w miarę szybko dojechać z polskiego Podhala do czeskiej Orawy. Zarazem stanowiła jakby fragment okołokrężnej linii wokół Tatr. W Suchej Horze łączyła się ze szlakiem wiodącym przez Trstenę, Twrdostin, Podbiel,
Dolny Kubin do Kralovan. Stąd już można było podróżować słowacką magistralą pod Tatrami i dojechać do Rużomberoku, Liptowskiego Mikulaszu, Popradu, a dalej do Koszyc.
Po zakończeniu I wojny światowej tę linię przedzieliła granica państwowa. Od 1918 roku Sucha Hora stała się czechosłowacką stacją graniczną, a od 1938 roku - słowacką.
Po stronie polskiej rolę tę pełniło Podczerwone. I taki układ funkcjonował do zakończenia II wojny światowej.
Linia Nowy Targ - Sucha Hora zyskała na znaczeniu, kiedy zbliżał się front wschodni. Również i nią w styczniu 1945 roku hitlerowskie wojska wycofywały się z rejonu Podhala
i Podbeskidzia na Słowację. Jan Krupski, były dyżurny i zastępca zawiadowcy stacji Zakopane twierdzi, że to właśnie wtedy linią przez Podczerwone, Niemcy wywieźli pięć naszych słynnych przedwojennych "Luxtorped". Były to wagony motorowe wyprodukowane przez Fabrykę Lokomotyw w Chrzanowie. Zabierały jednorazowo 52 pasażerów i kursowały na linii Kraków - Rabka Zdrój - Zakopane. I świetnie się sprawdzały na tej górskiej trasie. Mogły rozwijać prędkość do 115 km/h. Trasę z Krakowa do Zakopanego pokonywały
w ciągu 180 minut. Niemcy zarekwirowali nam te nasze "Luxtorpedy". Wywieźli je na Słowację i tam ślad po nich zaginął. Szkoda, bo po wojnie bardzo by nam się przydały. Szczególnie na naszej "zakopiance" - twierdzi Krupski.
Właśnie podczas przechodzenia frontu przez te tereny linia z Nowego Targu do Suchej Hory doznała największych zniszczeń. A sprawcami tego byli... radzieccy czołgiści.
Niemcy wycofując się z tych terenów, wysadzili w powietrze prawie wszystkie mosty
i mostki drogowe. Chcieli w ten sposób powstrzymać pościg pancernych oddziałów Armii Czerwonej. Sowieci znaleźli jednak sposób, by ich wojenny marsz nie został tu opóźniony. Hitlerowcy nie zdołali bowiem (być może nie zamierzali tego czynić) wysadzić w powietrze mostków i przepustów kolejowych między Podczerwonym a Suchą Horą. Krasnoarmiejcy wjechali więc swymi słynnymi T-45 na tory i pomknęli na południe w kierunku Słowacji
i Czech. Swymi wozami bojowymi zniszczyli całe torowisko, a po zakończonej wojnie nikt nie zawracał sobie głowy odbudową 4-kilometrowego odcinka z Podczerwonego do granicy. W roku 1945 resztki torowiska doszczętnie rozebrano.
Po wojnie użytkowany był tylko odcinek Podczerwone - Nowy Targ. Choć była to peryferyjna linia, to jednak funkcjonowała jeszcze przez prawie 45 lat. Prowadzono na niej ruch pasażerski, ale przede wszystkim utrzymywano ją ze względu na kopalnię żwiru
w Rogoźniku. Eksploatowała ją kolej. Stąd latami wywożono tysiące wagonów żwiru na budowę nasypów i podtorza. Jednak bodajże pod koniec lat siedemdziesiątych kolej musiała zaprzestać eksploatacji tej kopalni. Zaczęła ona bowiem niekorzystnie wpływać na gospodarkę wodną tych terenów. Okoliczne studnie zaczęły wysychać. Na brak wody zaczęli narzekać mieszkańcy Czarnego Dunajca, jak też górale z oddalonego o kilkanaście kilometrów Chochołowa. Mnożyły się skargi kolei postawiono wówczas ultimatum:
albo wybuduje mieszkańcom Czarnego Dunajca i okolicznych wiosek wodociągi,
albo zaprzestanie wydobywania żwiru w Rogoźniku. Wybrano, oczywiście, to drugie rozwiązanie. Kolei nie opłacało się wyłożyć miliony złotych na budowę wiejskich wodociągów i studni głębinowych.
Zamknięcie kopalni żwiru w Rogoźniku praktycznie przekreśliło sens utrzymywania linii. Tym bardziej, że ruch pasażerski był tu mniej niż znikomy. W roku 1981 zawieszono kursowanie pociągów osobowych między Nowym Targiem a Podczerwonym.
Kilka lat później pojawiły się jakieś pomysły względem tej linii. Zaczęto bowiem wymieniać na niej tory. Dość szybko okazało się, że była to bezsensowna inwestycja, gdyż w roku 1989 linię tę definitywnie zamknięto, a dwa lata później nastąpiła jej fizyczna likwidacja.
Dziś pozostały po niej tylko wspomnienia, a w niektórych miejscach ślady po nasypach toru, przepusty, mostki nad podhalańskimi rzeczkami.
--
j.
|